19/04/2015

Street f ∞ d festival


W momencie, w którym przechodzę przez ceglaną bramę, a przedzierając się przez straganiki z własnoręcznie robionymi naszyjnikami i płóciennymi torbami, docieram do miliona (a co najmniej kilkunastu) stoisk z wegańskim i wegetariańskim jedzeniem, czuję, że moja więź z nim silnie się umacnia.
In the moment I'm coming across the brick gate and wading through stalls filled with handmade necklaces or canvas bags, I'm finally reaching the place where there are millions of stands (over a dozen, at least) with vegan and vegetarian food, I can feel that my relationship with it is much stronger.


Nie wiem, co jest w nas ludziach, że w każdej dziedzinie musimy dążyć do perfekcji (wymyślne potrawy, kilku gwiazdkowe restauracje, homary z pancerzykiem i inne takie), a we wszystkim staramy się dostrzec sztukę. Gdy trudno ją dostrzec, tworzymy ją. Nawet w czymś tak pierwotnie niezbędnym jak czynność: pobieranie i trawienie pokarmu.
To wspaniała idea, o ile nie zapominamy, że mimo wszystko, z zapachem świeżej, chrupiącej, białej bułki nic nie wygra. Ze smakiem też, nawet jeżeli jesteśmy świadomi dosypanych do masy polepszaczy (i nieodłączny wszystkiemu GLUTEN- wróg numer jeden, nawet jeżeli nie do końca każdy z nas zdaje sobie sprawę, czym właściwie jest, naklejki "gluten free" podwyższają rangę produktu).
I don't know what it is exactly about us, humans, that we have to endeavour to perfection in every field of life (creative dishes, restaurants with several stars, lobsters and their carapace & so on...) and we persistently want to see art in everything. When it's difficult to see- we create it. Even in such a fundamental activity as: absorbing and digesting food. 
It's a wonderful idea if we don't forget, in spite of all- there is nothing which can compete with the smell of fresh, crispy bread. With the taste also, even if we're aware of improvers in the loaf (and GLUTEN- enemy number one, following us everywhere, "gluten free" labels is something like a luxury).


tapioka (otrzymywana z bulw manioka, hipoalergiczna, pozbawiona smaku oraz zapachu) w mleku kokosowym, z cukrem trzcinowym, pastą waniliową, miętą i granatem (prawie jak raffaello, na dłuższą metę bardziej mdlące)
 tapioca (from a manioc's bulbs, has no flavour or scent) in a coconut milk, with a sugar cane, vanilla paste, mint and pomegranate

 


 

"Fanki" oliwek. Moja najodważniejsza w świecie przyjaciółka- nie jedząc oliwek w znacznych ilościach, postanowiła wziąć langosza na zdjęciu powyżej (tak właśnie rozumiem życie na krawędzi ryzyka). Prawie jak wakacje nad morzem! Dzieciństwo, Łeba i sos czosnkowy (z prywatnych archiwów P.K.) W każdym razie- część oliwek musiała zostać brutalnie zrzucona, ta ilość była trudna do udźwignięcia...
"Fans" of olives. My best friend is the braviest human in the world- not eating olives in a significant amount, she decided to have her langos (from Hungarian cuisine, the picture above) with them on the top (risky life she leads- I have to admit). To sum up- some part of the olives haven't been eaten but thrown off...

P.S. Wiecie jakie cudowne jest kupowanie owoców i warzyw ze studentem biotechnologii? 
"To jabłko- GMO...te tutaj- no mniej...O MATKO! Nie bierz tego, na pierwszy rzut oka widać, że to genetycznie modyfikowane!"
P.S. Can you imagine how wonderful it is to buy fruits and vegetables with a biotechnology student?
"This apple- GMO...those- a little bit less modified...OH MY GOD! DON'T BUY IT! It is easy to see that it has been genetically modified!"

 

Ciastka (które mnie udało się zjeść w Maroku, jako oryginalne, tradycyjne ciastka marokańskie), które smakowały jak skrystalizowana ilość białego cukru, połączona z miodem. Wyglądały pięknie, smakowały też (prawie) tak samo dobrze. Gniazdko z migdałami wypadło najgorzej- było najmniej słodkie, więc początkowo po wcześniejszej eksplozji glukozy we krwi, miałyśmy wrażenie, że nie ma smaku. 
The biscuits (I had an opportunity to eat them for the first time in Morocco as orginal, traditional Moroccan biscuits) which tasted like crystallized huge amount of white sugar mixed with honey. They looked beautiful and they tased (almost) as good as they looked. A little nest with almonds came out the worst- it was the least sweet so after earlier explosion of glucose in the blood we had a serious impression that it had no flavour.

zielony hummus, żółty, czerwony...
green hummus, yellow, red...
 
 figowa konfitura, sos winegret z mango, smakujący jak samo mango...
fig confiture, mango vinaigrette sauce which tastes exactly like mango...
 



...i we wszystkim zachwycająca mnie Piotrkowska
Nigdy nie myślałam, że jedzenie może wzbudzić we mnie emocje. Cykorii z orzechami, w sosie z niebieskiego sera się udało. Prawdopodobnie to nie tylko jej zasługa, ale poczułam przeogromne uczucie ekscytacji. 
Piotrkowska Street does not fail to amaze me 
I've never thought that food can make me feel some kind of emotions. A succory with nuts and sauce from blue cheese made it. It was probably not only because of it but I have suddenly felt an enormous wave of excitement. 


No comments :

Post a Comment